Mapa myśli lub rybka – łatwo i za darmo
17 stycznia 2011Szybko i sprawnie podesłać zrzut ekranu
1 lutego 2011Dlaczego ludzie sami rozwalają własne prezentacje?
Jesteśmy właśnie na konferencji, a własciwie wyjeździe studyjnym dotyczącym e-learning w Salamance w Hiszpanii. Środowisko akademickie, więc nie mówimy tu o jakiejś wielkiej interakcji – porozumiewamy się za pomocą prezentacji. Pierwszy prelegent poddenerwowany, przeprasza za swój angielski, ale oczywiście sala (sami Polacy) stara się dodać otuchy – w rzeczywistości dość dobrze go rozumiemy. Mówi o instytucji, która nas gości, więc słuchamy z należną uprzejmością niekoniecznie połączoną z pełną koncentracją.
Drugi prelegent młodszy, pełen werwy – taki trochę młody gniewny. Mówi o technologii, więc dla części sali robi się dość ciekawie, koncentracja wzrasta. Prezentacja idzie z Mac-Intosha i w ogóle jest graficznie fajna. Nie powala, ale gość pokazuje animacje, filmiki i właściwie, gdyby nie używanie clipartów Office, którymi wszyscy już… Padają pytania dotyczące technologii – pytam na ile to jest robione w CSS a na ile wymaga ingerencji w kod Moodle’a – dostaję odpowiedź. Gość jest znacznie pewniejszy więc nie jest monotonnie, zmienia ton głosu, co jakiś czas zwraca się do sali z pytaniem sondującym, odpowiada na pytania… Jest dobrze.
Do czasu aż pojawia się Ines.
Na prezentację wjeżdżają okienka z komunikatora (nie wiem czy to Skype, ale coś podobnego) oraz z jakiegoś softu, który informuje „co tam Panie na Facebooku”. Te drugie znikają szybciej – komunikator jest bardziej oporny również komunikaty od Ines.
Prezenter olewa ten fakt dopóki nie zaczyna mu to wchodzić na tekst i rysunki, które właśnie objaśnia. W końcu nie wytrzymuje – myszka w rękę i jak coś się pojawi, to trafia szybko w krzyżyk. Miguel, Jose, Juan dają za wygraną i znikają z ekranu, ale nie Ines. Ines pojawia się co chwila. Władająca hiszpańskim koleżanka z naszej grupy zaspokaja naszą ciekawość w kwestii tego, co Ines ma do powiedzenia naszemu prezenterowi. Trochę szumu na sali – dziewczyny sobie pewnie wyobrażają romantyczną partnerkę życiową prezentera (jej kolor kolczyków, jakie nosi buty…), chłopcy też sobie wyobrażają, ale imię Ines brzmi jak obietnica, więc nie koncentrujemy się na kolorze kolczyków…
Prezenter zmienia strategię i próbuje wyłączyć złośliwą aplikację. Z poziomu prezentacji przełącza się pomiędzy dziesiątkami aplikacji i wreszcie znajduje Exit, znowu widzimy prezentację, rozmowy cichną.
Gdyby nie Ines…
Pojawia się znowu na ekranie. Co jest? Po 2 minutach nerwowej zabawy z otwartymi aplikacjami (czy MacIntosh ma klawisze Alt-Tab?) znajdujemy okienko, które pyta czy na pewno chcemy wyłączyć komunikatora.
Czy ktoś pamięta na sali o czym jest prezentacja? Nie.
Czy ktoś pamięta imię partnerki nieszczęsnego prezentera? Ja tak.
Od tego momentu wszystko wydaje się pretensjonalne. Święcące logo Apple na rewersie ekranu (czemu nie zostawią naklejonej ceny?), dziesiątki uruchomionych aplikacji, które się ładnie przełączają jak prelegent chce pokazać filmik… Brakuje tylko koszulki z napisem: „Znam się na Javach, Androidach, HTML-ach 5, CSS-ach, a nie potrafię wyłączyć komunikatora”.
Dziękuję ci Ines.
Dzięki tobie, a właściwie twojej postaci w mojej wyobraźni, nigdy już nie zapomnę wyłączyć komunikatora przed prezentacją.
Morał dla nas wszystkich – wyłączyć wszystkie programy, które same powiadamiają o mailach, komunikatory, zegareczki i inne duperelki, które mogą zrobić z nas idiotów podczas zajęć. A już na pewno te, które wyświetlają całej sali komunikaty od matki, żony i kochanki.
Z Salamanki dla praktykatrenera.pl – Sławek Łais.
Użyto fotografii Seana Carpentera.
5 Comments
[…] miał z nami warsztat w Salamance (więcej z tego wyjazdu w artykule o pięknej Ines), podczas którego robiliśmy case study dotyczące firmy, w której okazało się, że pracownicy […]
To nie musiał być komunikator. To mógł być wprowadzony stosunkowo niedawno (DOMYŚLNIE. O tempora, o mores) dodatek do systemu MacOS X o nazwie Growl. Patrz: http://en.wikipedia.org/wiki/Growl_%28software%29
Samo zło, tak czy siak. Problemy z takim „wspomaganiem” występują czasem niechcący. Oto przykład z tegoż samego systemu MacOS X: Voice Over. To system odczytywania komunikatów i wybieranych pozycji menu. Jest elementem pakietu Accessibility (służącego do wspomagania osób niepełnosprawnych, tu: niedowidzących). Szczytny cel, a jaka realizacja? Domyślnie istnieje kombinacja klawiszy cmd+F5, która go włącza. Jest wiele aplikacji, które tak podstawową kombinację klawiszy wykorzystują – choćby pakiet Adobe. Próbując uruchomić w Indesignie paletę Swatches, twój Mac zaczyna do ciebie mówić. Jeśli właśnie głośno słuchałeś muzyki i jest do tego pierwsza w nocy – bywa to nieprzyjemne.
A nie można domyślnie WYŁĄCZYĆ ten skrót, a umożliwić jego odblokowanie na życzenie?
Itd. itp.
Ale „Oscar goes to… Sławomir Ł.” za passus o naklejonej cenie. Celne. I gorzkie.
Dziękuję za wyjaśnienie. W Windows bywają równie ciekawe rzeczy – na przykład ekran, że komputer się sam wyłączy za 14 minut. Jak od niego odszedłeś i nie zapisałeś swojej pracy… to nie wiem – ja zawsze zapisuję.
Do niedawna, szczególnie w środowiskach akademickich widywałem wyskakujące okienka programu antywirusowego informujące, że okres próbny minął już np. 214 dni temu.
Tak czy inaczej – jak już stracisz wiarygodność, to cokolwiek zrobisz wydaje się pretensjonalne, a czasami żałosne.
Trzy lata robię prezentacje na maku i nigdy nic mi się samo nie włączyło/wyłączyło w trakcie prezentacji. Na komputerach z windą prezentacje z emebdowanymi plikami wideo notorycznie mi się wyłączały w trakcie prezentowania, nawet na moim własnym komputerze, na którym kilka tygodni wcześniej ta sama prezentacja chodziła bez problemu. Raz komputer sam się wyłączył bez żadnego sygnału ostrzegawczego na szczęście w trakcie Q and A. O takich drobiazgach jak komunikat o aktualizacji bazy wirusów już nie wspomnę. Także generalnie to ten prezenter był albo pechowy albo nieprofesjonalny bo mak dużo rzadziej zwala prezentacje sam z siebie niż winda. Przynajmniej z moich 10 letnich doświadczeń z prezentowania bogatych graficznie prezentacji z ciężkimi plikami wideo tak wynika.
Myślę, że w opisanym przeze mnie przypadku nie miało większego znaczenia, że to Mac. Problem był w tym, że prelegent miał powłączane aplikacji z powiadamiaczami – na blaszaku lub notebooku byłoby to samo. Mam nadzieję, że nie uraziłem posiadaczy Mac’ów.